powrót do

Raceboard

Raceboard czyli długa, bardzo wyporna deska (pow. 230ltr.) race’owa do ścigania się niemalże w każdych warunkach wiatrowych i sprawnie żeglująca każdym kursem.

Początek swój wzięła na początku lat 90-tych, kiedy to w sporcie deskowym olimpijskim dominowała jeszcze klasa Lechner, trudna technicznie okrągłodenna deska, o ograniczonej dostępności i do tego droga. Zatem szybko na świecie i w Polsce wielu zawodników poszukiwało alternatywy do zmagań na wodzie. Zaczęli pływać na deskach płaskodennych długich, łatwiejszych i tańszych, tak samo sprawnych w żegludze race. Rynek zaczął weryfikować sytuację i pojawiało się coraz więcej producentów ze swoimi modelami sprzętu.
Klasa została nazwana Raceboard, określono jej przepisy (choć w pewnych parametrach była dowolność) i została włączona do ISAF jako międzynarodowa. Była w tym czasie coraz popularniejsza ze względu na swoją uniwersalność i niską cenę (w porównaniu do olimpijskiego ”ogórka”).

W Polsce należy wymienić takie nazwiska, które skutecznie rywalizowały z sukcesami na arenie krajowej i międzynarodowej w Raceboardzie: Paweł Gardasiewicz, Piotr Olewiński, Romek Budziński, Rysiu Pikul, Grzesiu Staszewski. Warto wspomnieć, że w klasie RCB ścigały się również kobiety i również z sukcesami: Dorota Staszewska, Aneta Nerling, Marzenka Okońska.

ISAF przyglądając się rozwojowi klasy płaskodennej podjął decyzję o wprowadzeniu na kolejne IO w Atlancie 1996 nowej klasy. ISAF oznajmił że Barcelona to ostatni rok panowania klasy Lechner i następuje zmiana na płaskodenną. Padło na Mistrala One Design który w zasadzie przypominał wcześniej produkowane konstrukcje raceboardowe. Kolejne lata (1993-1996) to sukcesywne przesiadanie się zawodników na Mistrala.
Klasa RCB funkcjonowała równolegle, jednak zawodników z roku na rok w tej klasie było coraz mniej. Odbywały się jednak MP oraz AMP w Giżycku, które terminami nie kolidowały z imprezami MOD i ”mistralowcy” startowali sobie w klasie RCB, robiąc dodatkowe wyniki. RCB to klasa techniczna i odnaleźli się w niej głównie Mastersi czy Grand Mastersi, ścigając się po kilku i podpatrując mistralowców. Warto tu wymienić takie nazwiska jak Paweł Frydrychowicz, Michał Srzednicki, Andrzej Piasecki, Bogdan Ptak, Grzegorz Pinkowski. Dodatkowo na niekorzyść RCB powstały klasy Funboard (course racing+slalom) oraz F42 (formuła 42 – 4 żagle , 2 deski).

Reasumując w latach 93-94 były 2 klasy: Mistral OD oraz RCB, lata 95-96 doszła F42, a od 1997 roku doszła jeszcze klasa Funboard. Czyli mieliśmy w kraju pod koniec lat 90-tych 4 klasy regatowe, w zasadzie podobne do siebie, przynajmniej w course racingu. Nowe konstrukcje i coraz lżejsze deski zapewniały ludziom coraz więcej frajdy na korzyść klasy Funboard (ślizgowe żeglarstwo). Z początkiem nowego milenium pojawia się klasa FWC (Formuła), doskonała maszyna do racingu, która ”przewraca” zawodnikom w głowach i długie deski mieczowe idą w zasadzie w odstawkę, oczywiście poza MOD, który wypada z konkurencji olimpijskich dopiero w 2004 roku. Oczywiście RCB istnieje na świecie cały czas, zasilany głównie przez zawodników starszych wiekiem, dla których sprawność potrzebna do funboardu czy siła potrzebna do prowadzenia żagli 11-12,5m2 we FWC jest niemalże nieosiągalna. Jednak wprowadzenie w roku 2005 nowej olimpijskiej klasy RSX z żaglem dla mężczyzna 9,5m2 i kobiet 8,5 powoduje również zmianę dopuszczalnej powierzchni żagla w RCB, z 7,5 na 9,5. Finansowanie a więc dostęp do nowego sprzętu mieli tylko nieliczni z kadry.

Pozostali zawodnicy zaczęli poszukiwać innych rozwiązań. Okazało się że klasa RCB tylko czeka na nowych ludzi. Relatywnie tania do skompletowania i przyjemna w żegludze. Zmiana w przepisach klasowych RCB, dopuszczająca pędnik 9,5 m2 spowodowała ożywienie klasy. Ponadto, zawodnicy RSX mogli dodatkowo startować na olimpijskim sprzęcie w regatach RCB, a tym samym zaczęli podnosić poziom sportowy klasy RCB. Doszły różne nowe modele od producentów, którzy zobaczyli w tej klasie szansę na zwiększenie zysków. Rynek zdominowała firma Starboard, która namieszała ostro modelem Phantom. Do rozwoju klasy w Polsce przyczynił się bardzo Max Wójcik (5-krotny mistrz świata, przepłynął na tej desce Bałtyk, wielokrotny mistrz Polski), który odchodząc z klasy RSX ostro namieszał w RCB.

W ostatnich latach pojawił się ponownie na wodzie Paweł Gardasiewicz oraz Mirek Małek, wybitni zawodnicy z lat 90-tych. I tak z roku na rok, za sprawą tych wspaniałych zawodników oraz działalności na rzecz propagowania windsurfingu w Polsce – Andrzeja Uzdowskiego z Osieka, klasa rośnie w siłę. W kraju mamy coraz więcej imprez zarówno na śródlądziu jak i morzu. Co jakiś czas imprezy międzynarodowe najwyższej rangi są również organizowane w Polsce, co napawa nas radością i optymizmem na nadchodzące sezony.



Kontakt Polskie stowarzyszenie windsurfingu

ul. Podmiejska 19
01-498 Warszawa
NIP: 522-27-98-024
Zobacz pełne dane teleadresowe